sobota, 4 stycznia 2014

The Wall

Kosa | 01:26

Zasiedziałem się strasznie ostatnimi czasy. Jak jeszcze parę lat temu mieszkałem w Łodzi nie mogłem wysiedzieć tygodnia, żeby się gdzieś nie wybrać, a teraz?


Teraz nawet nie znam za dobrze swojej okolicy. Co prawda w Łodzi w jednym miejscu siedziałem przez...powiedzmy parę ładnych lat, a teraz średnio co 2 rzuca mnie w inną część miasta. Tam miałem czas, żeby się dostatecznie okolicy nazwiedzać, teraz już sobie nie urządzam z ziomalstwem wycieczek krajoznawczych po północy w poszukiwaniu czegoś na przepłukanie gardła, które zaschło od nocnych Polaków rozmów. Powiecie, że dwa lata to szmat czasu? Dopiero pamiętam jak się we wrześniu rozpakowałem na nowych śmieciach, a już mamy styczeń. Kwartał później.

Jednak trochę słabo nie za bardzo wiedzieć jak wygląda okolica za ścianą stojących naprzeciw Twojego okna bloków. Człowiek rozmyśla nad dalekimi wycieczkami, gdzie to nie był, gdzie to nie chciałby być, a jak przychodzi do znalezienia w okolicy głupiego sklepu, to zaczynają się problemy i trzeba googla pytać. Ale cóż poradzić? Wstaję rano - ciemno, z kołchozu wracam - ciemno. Czy mam zamiar coś z tym zrobić? Tak! Czy coś zrobię? Pewnie nie. Doba ma tylko 24 godziny i jeśli w najbliższym czasie nie się to nie zmieni, nie zmieni się też zbyt znacznie moja znajomość najbliższej okolicy. Świat za szybko się kręci, żeby pozwolić sobie na luksus podziwiania krajobrazów w trakcie tego jak trzeba pędzić razem z nim.

Nie zmienia to jednak faktu, że o ile najbliższe kilka ulic będzie mi dalej znane głównie z opowieści współlokatorów i google maps, to realnie planuję się trochę po Polsce rozpałętać. Są takie jedne usługi transportowe, które za śmieszne, jak na polskie warunki dukaty, pozwalają dostać się w większość dużych miast, gdzie warto by się wybrać. Ma się rozumieć na koncerty. O tym, że wybrałbym się w góry nawet nie wspominam. Oczywiście decyduję się na to, dlatego że mam w trakcie podróży dostęp do prądu i internetu i mogę sobie pozwolić na pracowanie w drodze. Komfort jakiego mi niestety spacerowanie po okolicy nie daje.

Dziś zrobiłem wyjątek i poszwędałem się odrobinę za horyzont, przez co, zamiast skończyć ten tekst, który miał być zupełnie innym tekstem w okolicach wieczornych wyciskam z siebie teraz te litery grubo po północy, jak nastolatek niechciane pryszcze. Jest z tym trochę kłopotu i czuję mały dyskomfort, że muszę to robić, ale czy żałuję? Nie! Dla higieny warto i dobrze było to zrobić. Nawet jeśli trzeba było do tego przebicia się przez najtrudniejszą obecnie do sforsowania ścianę - firewall.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

KOSIŁAPKI © 2015. All Rights Reserved | Powered by-Blogger

Distributed By-Blogspot Templates | Designed by-Windroidclub