niedziela, 7 lutego 2010

Małe szczęścia

Anonimowy | 21:10
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nad Wisłą ciągle narzeka się na wydarzenia związane ze sceną muzyczną. Znaczy się narzekają głownie osoby, którym zależy na jakiej takiej muzyce, czy na jakiej takiej scenie muzycznej. Wielbiciele szturmujących listy przebojów stacji radiowych hitów mają je głęboko w poważaniu. Horrendalne ceny płyt, brak ambitnej muzyki w mediach i inne drążące smutny świat ludzi, dla których muzyka jest częścią życia, a nie tylko do niego dodatkiem, są im obce. Wśród narzekających prym wiodą dziennikarze muzyczni. Całkiem zresztą słusznie, bo kto, jak kto, ale oni powinni nie milknąć w tej sprawie. Ciekawe jak by byli zajadli w swojej krytyce gdyby gdzieś w ich głowie kołatała świadomość, że mogą trafić do więzienia. Taki los spotkał dwóch dziennikarzy muzycznych w Iranie. Zostali oni bez podania ŻADNYCH powodów zatrzymani i uwięzieni. Chciałbym zobaczyć jak w podobnych warunkach pracy Pan Leszczyński wygłasza swoje kolejne mądrości. Drugim ostrzem krytyki, które raz po raz stara się wytrącić argumenty, którymi zasłaniają się obrońcy obecnego stanu rzeczy są oczywiście odbiorcy muzyki. Tak zwani fani. Postawmy się zatem, bo sam też się do tej grupy zaliczam, w sytuacji w jakiej znaleźli się Indyjscy fani muzyki metalowej. Otóż tamtejszy największy festiwal rockowy, India Rock Festival ma dość nietypową gwiazdę. Otóż główna atrakcją tego festiwalu będzie kultowa, ciesząca się od lat niesłabnącym poparciem i szacunkiem wśród rockowej braci, mianowicie - Backstreet Boys. Dla wszystkich tych, którzy nie mieli okazji się z nimi zetknąć, ze względu na ich dość kontrowersyjny i bezkompromisowy przekaz, przypominam, że brzmią tak:


I teraz pomyślmy co by się stało gdyby na przykład właśnie ich zaserwował, powiedzmy Sonicsphere Festival, zamiast stojącego pod coraz większym znakiem zapytania występem Slayer-a? Prawda, jak cudownie by było? Tak, że walczmy o swoje, ale nie zapominajmy, że mogłoby być o wiele gorzej. Choć muszę przyznać, że perspektywa uniemożliwienia wypowiadania się Panu Leszczyńskiemu jest bardzo kusząca.

darmowy hosting obrazków

czwartek, 4 lutego 2010

Miejsce, którego wszyscy szukamy

Anonimowy | 23:12
Chciałem coś napisać o swoich Europejskich wojażach, ale nie mogę. Mimo, do stołecznej dla mnie Łodzi wróciłem już we wtorek, ciągle nie jestem w stanie otrząsnąć się z tego co widziałem. Co prawda myśląc logicznie w pamięci powinny mi utkwić dwie noce spędzone na terminalu lotniska w Oslo, albo fakt, że przyszło mi za około minutową wycieczkę pociągiem zapłacić przeszło 30 złotych. Wszystko jednak blednie w obliczu emocji jakich dostarczyła mi wizyta w Barcelonie. Nie chodzi nawet o to, że byłem na meczu mojej ukochanej drużny piłkarskiej, co to, to nie. Za wysokie finansowo progi na moje biedne nogi. Architektura na, którą zwykle praktycznie nie zwracam uwagi w stolicy Katalonii rzuciła mnie na kolana. Ciągle przed oczami stoją mi te kamienice, ulice, i inne im podobne, zlepki wody, piachu, cementu i innych materiałów budowlanych, które w rękach katalońskich budowniczych zamieniły się w obraz miejsca, którego nie chce się opuszczać, a po opuszczeniu już planuje się powrót. Ja tam jeszcze wrócę. Nie ma innej możliwości.Tytuł wpisu wziąłem od utworu nieistniejącego już zespołu She. Ja swojego miejsca już szukać nie muszę.
darmowy hosting obrazków

P.S. DZIĘKI ŚWISTAKU ZA GOŚCINĘ, BOO, ADAŚ - DZIĘKI ZA TOWARZYSTWO. EPIC

KOSIŁAPKI © 2015. All Rights Reserved | Powered by-Blogger

Distributed By-Blogspot Templates | Designed by-Windroidclub