poniedziałek, 23 lutego 2009

Ametria- "Nowy dzień"

Anonimowy | 21:19
Linkuję moją recenzję nowego albumu Ametrii, którą popełniłem dla antyportal.net
darmowy hosting obrazków

Miłego czytania

Już jest!!

Anonimowy | 02:39
W końcu jest! Najnowszy album Mastodon" Crack the sky" wyciekł do sieci przed premierą. Typowe. Na razie to tylko promo, ale bądźmy szczerzy lepszy ryż, tfu, rydz niż nic.
darmowy hosting obrazków

W promo brakuje ostatniego utworu, mającego trzynaście minut "Last Baron". Pierwsze wrażenia? Niestety nie powala. Za pierwszy przesłuchaniem "weszło" mi tylko "Divinations" i "Ghost of Karelia" i to tylko dlatego, że słyszałem je już wcześńiej. No, "Ghost.." dodatkowo dlatego, że zaczyna się motywem gitarowym, którego nie powstydziłyby się zespoły z nurtu power metalowego, w którym to bagnie kiedyś gniłem :-). Generalnie to jeśli tak będzie wyglądała wersja finalna to nie będę raczej cały w skowronkach. Ostatnio, znaczy się w okresie Bożonarodzeniowym, w uszy wpadł mi zespół Baroness. Nie bez powodów są porównywani do Mastodona. Oprócz brodatego wokalisty oba zespoły łączy podobne brzmienie i podejście do kompozycjio, z tym że do "Crack the sky" Baroness byli, jeśli chodzi o moc muzyki, dużą ciężarówką, która przy kontakcie kładła na glebę a Mastodon ogromnym tirem, lub nawet walcem, który nie tylko dosadnie przytulał do mateczki ziemi, ale dodatkowo w nią bezlitośnie wgniatał. Miałem po cichu nadzieję, że z czasem Baroness nabierze w ciężarze gitar masy podobnej do Mastodona, ale póki co niestety z najnowsza płyta "Crack the sky", a raczej jej promo udowadnia, że zmiany idą w odwrotnym kierunku. Zobaczymy czy Baroness, którzy o jakiejkolwiek nowej płycie na razie niestety milczą, podkręcą jeszcze przestery i zwiększą częstotliwość z jaką poszarpują struny. Choćby dla draki.

poniedziałek, 2 lutego 2009

Filmofilia

Anonimowy | 03:31
Nastał czas wielkich porządków na moim dysku twardym. Przychodzi taki czas w życiu każdego użytkownika peceta, bez względu na to jak obszerny ma się dysk twardy, bo coś takiego jak dysk twardy, który wystarczy nie istnieje, że miejsce na nim się kończy. Wtedy nie pozostaje nam nic innego jak chłodne kalkulowanie co można wypalić( po co mi 7 giga zdjęć na dysku, przecież i tak ich nie oglądam), wyrzucić( po co mi tyle zabawnych obrazków, przecież i tak ich nie oglądam)a co zostawić(co jest do cholery w windowsie xp, że mi zapchał prawie w całości 9 gigową partycję?). I właśnie w związku z tym zdecydowałem się dokonać ostrej selekcji na mojej 120 gigowej partycji z filmami, a co za tym idzie będę musiał te wszystkie filmy obejrzeć, a jak już muszę się męczyć co czemu by w paru słowach swoimi refleksjami się nie podzielić prawda? No! To zaczynamy. Nie będę co prawda stosował kolejność alfabetyczna, tylko czysto widzimisiowska dlatego nie dziw się zbłąkany czytelniku temu zastanemu tu chaosowi bo „w tym szaleństwie jest metoda” Nie przeraźcie się też niektórymi tytułami. Sam jestem dość często zaskoczony rzeczami jakie znajduje na swoim dysku twardym

Hidalgo


Filmweb mówi: Film oparty na prawdziwej historii. Akcja dzieje się w 1890 roku. Kurier Pony Express, Frank Hopkins jedzie do Arabii Saudyjskiej by wystawić swojego konia Hidalgo w śmiertelnie niebezpiecznym wyścigu o ogromną nagrodę.


Jak to wygląda?: Generalnie fabułę można streścić słowami „film o kolesiu jadącym na koniu przez pustynię” i odda to w znacznym stopniu to co dzieje się na ekranie. Jest co prawda konflikt wewnętrzny głównego bohatera, który podobnie jak jego koń nie jest czystej krwi, jako potomek amerykańskiego żołnierza i Indianki. Bohater grany przez Vigo Mortensena boryka się z problemem kim tak naprawdę jest, ale jest on tak wyraźnie naszkicowany, że gdyby nie to, że napotkani przez głównego bohatera ludzie nie wypomnieli mu tego w twarz to trudno by ten wątek było zauważyć. Dodatkowo wspomniany koń robi najlepsze wrażenie z aktorów tak pod względem „grania” jak i, co łatwiej zrozumieć, wcielania się w postać. W tym wszystkim dziwne jest to, że mimo tego wszystkiego film się nie dłuży i jakoś tak szybko i bez większych męczarni mija. Reasumując oglądanie filmu nie boli, ale z generalnie lepiej chyba sobie obejrzeć coś pozostającego w pamięci dłużej niż okres życia muchy.


Holiday


Filmweb mówi: Iris (Kate Winslet) jest zakochana w mężczyźnie, który właśnie ma poślubić inną. Żyjąca po drugiej stronie kuli ziemskiej, Amanda (Cameron Diaz), dowiaduje się, że człowiek, z którym mieszka był jej niewierny. Dwie kobiety, które nigdy się nie spotkały i mieszkają w odległości ponad 4 000 kilometrów, spotykają się w sieci, na stronie pomagającej aranżować zamianę domów i pod wpływem impulsu wymieniają się miejscami zamieszkania na okres świąt. Iris wprowadza się do domu Amandy w słonecznym Los Angeles, a Amanda przyjeżdża na pokrytą śniegiem angielską wieś. Wkrótce po przybyciu na miejsce przeznaczenia, obie kobiety odnajdują to, czego najmniej się spodziewały: romans. Amanda jest oczarowana przystojnym bratem Iris, Grahamem (Jude Law), natomiast Iris, wiedziona inspiracją legendarnego hollywoodzkiego scenarzysty Arthura (Eli Wallach), leczy swoje złamane serce spotykając się z kompozytorem muzyki filmowej, Milesem (Jack Black).


Jak to wygląda?: Czego można spodziewać się po komedii romantycznej? No właśnie. Ale człon „komedia” chyba zobowiązuje do choć odrobiny humoru? Osobiście moje kąciki ust ani razu nie powędrowały w kierunku uszu. A i prawie przysnąłem. Film absolutnie nijaki. Jedyny pozytyw to ciekawy pomysł na ,niekoniecznie wakacyjną, przygodę polegającą na oddaniu zupełnie obcej osobie swojego domu i otrzymaniu w zamian domu tej osoby. Szczególnie biorąc pod uwagę „ciekawe czasy” w jakich przyszło nam żyć


Shaggy the dog


Filmweb mówi: Dave jest prawnikiem, który szybko rozwija swoje życie zawodowe. Nie ma jednak nic za darmo. I tak jest on blisko znacznego awansu ale coraz bardziej oddala się od swojej rodziny. Wtedy z jego życiu pojawia się pewien pies z Tybetu, który strasznie namiesza w jego dotychczasowym życiu. A wszystko za sprawą jednego, niewinnego ugryzienia, które spowodowało zmiany w organizmie Dave’a. Znaczne zmiany. Po ugryzieniu szanowany prawnik zaczyna się zachowywać jak pies, a czasami nawet się w niego zmienia. Można powiedzieć, że Dave stał się psołakiem


Jak to wygląda?: Rozumiem, że to kino familijne, ale nasuwa się jedno pytanie: Dlaczego?.


Lilo i Stich


Filmweb mówi: Lilo, mała dziewczynka mieszka na Hawajach. Wychowuje ją starsza siostra. Robi wszystko, aby opieka społeczna nie zabrała małej do domu dziecka. W tym samym czasie z odległej galaktyki ucieka Stich - przedziwna istota, która w swej podświadomości ma wszczepioną potrzebę niszczenia. Po wylądowaniu na Ziemi zostaje on przygarnięty przez Lilo. Chroni Sticha przed wysłannikami jego plany, którzy mają za zadanie jego unicestwienie. Mała postanawia stworzyć swoją własną, małą rodzinę...


Jak to wygląda?: Trochę chyba powoli filmowcy zaczynają przesadzać z ilością produkowanych filmów animowanych. Rynek kreskówek się przesyca coraz częściej różnią się tylko stworem postawionym obsadzonym w roli głównego bohatera. A szkoda. Film oprócz faktu bycia kolorową kreskówką- bezbarwny.



Na razie tyle. C.N.D.(Czas na drinka)

Good evening

Anonimowy | 03:27
Wypadałoby się przedstawić, ale po co? Kogo obchodzi kim jestem i czy na śniadanie jadam kefir czy kaszankę. Ważna jest zawartość tekstowa tego "blogaska". Niech więc mówi sama za siebie. Jedziemy

KOSIŁAPKI © 2015. All Rights Reserved | Powered by-Blogger

Distributed By-Blogspot Templates | Designed by-Windroidclub