piątek, 20 grudnia 2013

Burn motherfucker, burn

Kosa | 01:39

Czytam właśnie książkę "Bloger" autorstwa Tomka Tomczyka, znanego szerzej jako Kominek i trochę mnie ona dołuje. Dla Was zresztą też nie mam dobrych wiadomości.

Jeśli chodzi o Was:

Po pierwsze - Jesteście głupi.

Tak, najlepszy, największy, w ogóle "naj" bloger w Polsce nie ukrywa, że uważa, że czytelnicy blogów są zwyczajnie głupi. Odradza używanie zbyt wysublimowanych słów, żeby czasem Was nie odstraszyć, a broń Boże za bardzo się rozpisywać. Nikt przecież dzisiaj nie czyta, lepiej wstawić dużo obrazków, bo są ładne i skupiają wzrok

Po drugie - Jesteście leniwi. 

Drugim powodem - zaraz po tym, że jesteście głupi oczywiście - dla którego powinno się ograniczyć ilość tekstu na blogu jest fakt, że nikomu się nie chce czytać. Chwytliwy wstęp, parę nie za bardzo rozbudowanych zdań i mocny koniec. Tak powinien wyglądać dobry wpis. I oczywiście obrazki.

Po trzecie i ostatnie- Powinno się Was jak najbardziej i najszybciej ubezwłasnowolnić.

Tego czego potrzeba Polsce, Polakom i blogosferze, to więcej blogów lifestylowych. Dzięki nim, wybrani, czyli blogerzy opiniotwórczy, będą mogli mówić wam, czyli leniwym głupcom, jak macie żyć, co jeść, jak się ubierać i co jest ważne, a co nie. Zupełnie jak u Platona, prawda?

Jeśli chodzi o mnie:

Po pierwsze - nigdy nie będę blogerem opiniotwórczym. 

Nie mam zamiaru pisać prostymi, składającymi się z jednosylabowców językiem. Obrazkami też was nie zarzucę. Od tego mam Clear The Noise, gdzie zamieszczam zdjęcia, które robię. Tu chcę pisać i w dodatku dla ludzi, którzy lubią czytać, bo stymuluje ich to do myślenia.

Po drugie - nigdy nie będę na blogu zarabiał. 

Żeby to robić musiałbym zostać blogerem opiniotwórczym. Znaczy nikt, kto tu zajrzy nie będzie tylko statystyką, UU i dla nikogo nie będę specjalnie się zmieniał.No i nie liczy się treść a wygląd. Jeśli blog jest nieestetyczny, to się generalnie go nie czyta. Bo nie chodzi o czytanie, a o to, żeby był ładny i miał dużo obrazków.

Po trzecie i ostatnie - wstyd mi, że piszę bloga. 

Na sam dźwięk słów bloger, blogosfera, blogowanie zaczynam dostawać nieprzyjemnych dreszczy. Ja rozumiem, że dla osób, które z tego żyją liczby są ważne i decydują się nie kalać swojego gniazda, ale sposób w jaki o sobie i "branżuni" piszą zasługuje na osobną notką. I ją dostanie. Ale nie dziś.

Jeśli chodzi o samą książkę

Póki co jeszcze ją czytam, ale jest tak wielkim rozczarowaniem, że już teraz się musiałem tym podzielić. Dla mnie - o czym zresztą już pisałem na Buniu - to żaden poradnik, czym niby ma być a zwykła, zawoalowana w formę pseudoporadnika reklama Tomka Tomczyka. Mdli mnie aż od opisów, jak to wspaniale się z Kominkiem współpracuje, jaki jest kontaktowy, oświecony, wyluzowany i przebiegły. Póki co jednak, po przebrnięciu przez mityczne "większe pół" książki nie dowiedziałem się niczego, czego bym nie wiedział. Każdy, mający choć odrobinę oleju w głowie człowiek musi dojść do wniosków, jakimi karmi nas jaśnie wielmożnie nam panujący Król Tomuś We Wszystkim Pierwszy. Jeśli bym jakimś cudem zdanie zmienił dam znać, ale póki co mam jedną radę. Jeśli już naprawdę musicie się w tę książkę zaopatrzyć i nie wierzycie w moje słowa nie popełniajcie tego błędu co ja i zaopatrzcie się w wersję fizyczną, nie cyfrową. Ta moja jest póki co bezużyteczna, a jak będziecie mieli fizyczną kopię "Blogera", to będziecie sobie ją mogli podłożyć pod kołyszący się stół, albo chociaż napalić nią sobie w kominku.



2 komentarze:

  1. ogólnie, mogę się nawet z niektórymi opiniami zgodzić. Ale... Co do obrazków na blogach... zawsze było dla mnie oczywiste to, że jego forma zależy od tematu. Jeśli jest to gotowanie, ma być zdjęcie i przepis, nie interesuje mnie w tym momencie czyjeś życie czy opinia na temat tego co ugotował (chyba, ze to blog na temat rozważania o gotowaniu, tudzież podróżach). Jeżeli, ktoś prowadzi blog o modzie - zdjęcia to podstawa i zależy jak kto do tego podchodzi- jeśli to blog ekspercki (wiem, każdy teraz uważa się za eksperta) - tekst jest wręcz wskazany, jeśli ktoś traktuje go jak hobby/rozrywkę/oderwanie od 8h siedzenia przy komputerze w pracy - może być kilka lekkich słów i zdjęcia - to mi w ogóle nie przeszkadza. Wystarczy nie zaglądać tam gdzie się nie chce, choć czasami trudno się na coś nie natknąć... Jeśli chcę przeczytać dobry artykuł, wchodzę tam, gdzie wiem, że go znajdę. Wydaje mi się, że obecnie blogi służą już bardziej jako nowa platforma społecznościowa (mnożą się niczym złe i dobre bakterie), niż jakaś wyjątkowa i rzadka forma przekazu, choć sama prowadzę bloga, to jestem tego coraz bardziej świadoma, ale godzę się na to (choć każdy próbuje być "inny")- bo to sprawia mi czystą, bezpretensjonalną, dość próżną choć jakże często krytykowaną przyjemność ;) na temat kominka wypowiadać się nie będę ;)
    pozdrawiam, blogerka z dużą ilością zdjęć i nieżyciowych tekstów :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiadomo, że na szafiarskich, czy też gastrycznych blogaskach fotki są wskazane. O stricte fotograficznych nie wspominając. Nad tymi dwoma pierwszymi się jeszcze popastwię niedługo : ]

    Chodzi mi o coś zupełnie innego. Osobom, które chcą pisać, może nie tak, prowadzić bloga, guru polskiego blogowania radzi, żeby się nie wysilali intelektualnie, a swoich czytelników traktowali jak kliknięcia, bezosobowo. To znaczy, nie robi tego dosłownie (przynajmniej nie w każdym miejscu), ale robi. Przeczyta jego książkę taki jeden z drugą i darują sobie wartościowe treści, bo Kominek pisze, że są "niedzielnymi blogerami" i zaczną pod formatkę prowadzić bloga. A to nie o to chyba chodzi, prawda Miss Katarzyno? : ]

    OdpowiedzUsuń

KOSIŁAPKI © 2015. All Rights Reserved | Powered by-Blogger

Distributed By-Blogspot Templates | Designed by-Windroidclub