niedziela, 6 września 2009

"Wszystko chuj"

Anonimowy | 14:43
Na rok 2009 zaplanowałem piękne wakacje. W końcu miałem owiedzić Opener z wspaniałym, reaktywowanym Faith No More i porywającym Prodigy, Węgorzewo z Acid Drinkers, Hunterfest z Machine head i Tiamat, po wielu latach przerwy w końcu znowu Woodstock, po drodze może jeszcze Fama w Iławie i Mech days w Kołobrzegu. Na zakończenie wakacji, bo już nie lata, miał być Ino Rock Festiwal, zamieniony w ostatnim miesiacu na Cover Festiwal w Płocku, bo nie codziennie przyjeżdża do Polski moja młodzieńcza fascynacja- Blind Guardian. Tak miało być w teorii. Oczywiście życie bezdusznie jak skarbówka zweryfikowało moje plany. Na Opener i Woodstock nie pojechałem bo szukając na nie środków w swoim chudym portfelu znalazłem tylko pajęczyny. Na Huntefeście nie pojawiło się ani Machine Head ani Tiamat, bo organizator imprezy w swoim budrzecie również nie zastał spodziewnych tam pieniędzy. Połowę sierpnia spędziłem na przymusowym zwiedzaniu Kanady Eropy a moje wrześniowe plany zburzyła siostra cioteczna, która zdecydowała się w czasie Cover Festiwalu, chyba z braku lepszego zajęcia zmienić stan cywilny. Wszystkiego najlepszego. Nie zawiodło tylko, jak co roku, Węgorzewo, ale jakbym się miał czepiac to pogoda mogłaby być o wiele lepsza. Po raz kolejny okazało się, że najlepszym sposobem na zrujnowanie sobie wolnego czasu jest dokładne go zaplanowanie. Tak, planowanie, przygotowanie, wielkie oczekiwania, powoli już rosnąca radość, jeszcze nieśmiałe, ale już nieuniknione wyobrażanie sobie siebie w obranym za cel podróży miejscu...A potem w te piękne, nie tak znowu nierealne marzenia z buciorami wchodzi rzeczywistość. Ledwo zipiąca, ale ciągla bezduszna gospodarka rzucając się w agonii na ślepo uderza na lewo i prawo próbując pociągnać za sobą jak najwięcej ofiar.
Na szczęście zbliża się już jesień, a wraz z nią sezon klubowy. Nie ma się co czarować wolę koncerty klubowe, bo atmosfera na nich jest nieporównywalnie lepsza niż pod otwartym niebem. Mniej przypadkowych ludzi, bliższy kontakt z zespołem, no i nie ma komarów. Już teraz na horyzoncie pojawiło się parę smakołyków, których bardzo chciałbym na żywo doświadczyć. Jednak jeśli mnie spytacie, to przezornie odpowiem, że nie mam na jesień żadnych planów...

3 komentarze:

  1. Kosa, błagam, chociaż interlinię powiększ… przeczytałem tę nocię i mię ślepka bolą :P

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze, że przynajmniej na kompie sobie mogę kolory odwrócić :D

    OdpowiedzUsuń
  3. inter co?a gdzie to jest?:]

    OdpowiedzUsuń

KOSIŁAPKI © 2015. All Rights Reserved | Powered by-Blogger

Distributed By-Blogspot Templates | Designed by-Windroidclub