czwartek, 29 grudnia 2011

Decade Of Therion

Anonimowy | 01:47
Od jakiegoś czasu chcąc, nie chcąc mam bliższą niż przez ostatnie parę lat styczność z telewizją. W zasadzie, to zdecydowanie nie chcąc. 



Żyjąc sobie błogo w świecie starannie i własnoręcznie, usznie i ocznie wyselekcjonowanych z internetu danych, do którego raczej sporadycznie wdzierały się niechciane informacje kiedy ręka ześliznęła mi się na wiadomości polityczne, albo ugryzł w ucho kolejny radiowy hit w centrum handlowym robiłem co mogłem, żeby nie wiedzieć "co tam w wielkim świecie słychać". Aż tu nagle, zupełnie znienacka wpałdem w coś, na co tak ładne określenie panuje w języku angielskim - shitstorm.

Okazało się bowiem, że pomimo tylu rzeczy, które powinny zainteresować przeciętną "Kowalską" i przeciętnego "Nowaka" na najważniejszy temat dyskusji publicznej, wyrósł palący dusze problem Adama Darskiego. Wiem, że wdeptuję teraz w gówno, które już trochę przyschło i może niepotrzebnie znowu rozniosę jego smród, ale mnie osobiście nie bolało wcale to, że oto taki "diabelski pomiot" został wpuszczony do telewizji publicznej, gdzie mógł swoją śmierdzącą siarczaną ideologią zarażać biedne umysły bogobojnych owieczek. Co to, to nie. Śmiać mi się za to bardzo chciało, kiedy jedynemu sensownie wypowiadającemu się o tej żałosnej i na kilometr iskrzącej się inkwizycją nagonce przedstawicielowi Facetów w Czerni przełożeni zamknęli usta. Nie będę pisał jak dobitnie pokazuje to jak bardzo potrzebne jest oddzielenie w końcu Państwa od najwyraźniej ciągle tkwiącej mentalnie w Wiekach Średnich instytucji kościoła, bo ja się polityką nie zajmuję :] Nie będę pisał o tym jak bardzo sam pozujący, na wielkiego myśliciela, rebelianta i forpocztę satanistów Adam kompromituje się w rozmowach, z każdym, kto zada sobie choć trochę trudu żeby się wznieść ponad poziom jego "światłej ideologii". Mnie z zupełnie innych powodów ubodło to, że znalazł się on w składzie Jury programu oceniającego wokalistów.

Co on tam w ogóle robił? To prawda, moje oburzenie może być uznane za nieuzasadnione, bo przecież członek Team Nergal wygrał cały program, co jakoś mogłoby mi wytrącić argumenty z ręki. To prawda, że dzięki całej tej niesmacznej i śmiesznej szopce program zwrócił na siebie uwagę zdecydowanie większej ilości oczu niż by to miało w normalnych warunkach miejsce. Wszyscy włączali z wypiekami na twarzy teleodbiorniki czekając aż Adaś znieważy w jakiś sposób wiarę, którą wyznaje, jeśli wierzyć statystykom, prawie cała Polska. Ale czego Nergal miał niby nauczyć uczestników konkursu? W końcu idea programu jako takiego była taka, żeby pomóc się wybić już potrafiącym wydawać z siebie głos i mającym jakieś tam sukcesy, czy sukcesiki wokalistom i wokalistkom poprzez pokazanie ich facjat na szklanym ekranie i umożliwienie im wysłuchanie cennych rad od tych, którym się udało. Przecież Pan Darski na polskim rynku był Persona Non Grata dopóki nie zaczął dogłębnej znajomości z nieschodzącą z okładek popularnych brukowców i innych pism, w których bardziej od treści liczą się obrazki Diamentową Suką. Przypominam, że uczestnicy programu to już osoby mające jako taką styczność z popularnym rynkiem muzycznym. Czy naprawdę trzeba ich uczyć, że najkrótszą drogą z poradzeniem sobie z problemem w show biznesie, to jak mówi przysłowie "się z nim przespać"? Co poza tym miał Adam merytorycznie im do zaoferowania? Może jakieś swoje złote myśli? Wskazówki co do śpiewu bądź image'u, który im pozwoli zaistnieć na rynku? Hmm...


Jedyne, czym mógłby służyć Nergal, i to trzeba mu oddać, to wiedza na temat zagranicznych rynków muzycznych, bo Behemoth, za którego sterami stoi to jedna chyba najbaridziej rozpoznawalna na świecie popularnych marek znad Wisły. Ale bądźmy szczerzy, komu z uczestników programu, który miał pomóc w zaistnieniu w szerszej świadomości na naszym poletku już czynnym śpiewaczkom i śpiewakom będzie taka wiedza potrzebna?

Mam świadomość, że wszelkie tego typu programy to głównie konkursy popularności, a nie umiejętności i wartości, ale czy wymagam zbyt wiele wymagając od osoby mającej uczyć innych, żeby znajdowała się chociaż na ich poziomie? Z drugiej strony, chyba na głowę upadłem wymagając od przedstawicieli show biznesu odrobiny przyzwoitości.

7 komentarzy:

  1. Styczność jako taką? To kogo znałeś z tego programu wcześniej? Nergal na pewno pomógł koleżce z 6pounder, z którymi teraz grają gigi. Myślę że to jest nie tylko dobry muzyk ale też dobry menadżer, a chcąc nie chcąc muzyka to też bywa na jakims etapie biznes, wiec wydaje mi sie ze jest wystarczajacym autorytetem w tej dziedzinie. Juz na pewno zjada reszte "jurorow", ekipe z polskiego 'sopot festiwal' podworka ktora od lat nagrywa w tych samych miejscach i nawzajem sie poklepuje po tylkach. W ilu miejscach grał, nagrywał Nergal, ile spotkał muzyków/producentów/kompozytorów (już nie wspominając o tym że jest też dobrym muzykiem) w moich oczach predysponuje go do bycia jurorem w takich programach bardziej niz kogokolwiek w tym kraju.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mówię, że jest złym muzykiem, czy złym managerem, bo jak napisałem Behemoth to uznana marka, w głównej mierze oparta na barkach antybohatera tekstu. Ale on miał oceniać, na tyle ile zrozumiałem ideę programu, i służyć radą w kwestiach wokalnych. I może zna masę osób w "świadku", ale przecież osoby startujące do takich konkursów nie aspirują do grania dla kilkunastu osób w małych klubach, czy wypełnianiu hal fanatykami jakiegoś gatunku, o czym może wiedzieć Darski, tylko do graniu do kotleta, albo kiełbaski z grilla na wszelkich Sylwestrach i Latach z Radiem, bo tak wygląda w dużej mierze kariera gwiazd po takich programach. Osoby pokroju Frantic Phila w tego typu programach to nie reguła tylko rodzynki na granicy błędu statystycznego. Prawda? A znałem kolesia z Sixpunder właśnie, z którymi robiłem wywiad, Gabriela Fleczara i Piotrka Lato jeszcze z big brotherów :] Typowi, który wygrał życzę jak najlepiej, bo ma kawał głosu i dobrze się na scenie prezentuje, ale wspominając kilku innych tego pokroju laureatów tego typu selekcji jestem baaardzo sceptyczny :]

    OdpowiedzUsuń
  3. A dlaczego tak ma być? Dlaczego nie może takiego programu wygrać rockmen i nagrać płytę powiedzmy w stylu Guns'n'roses? Myślę, że dobrze się stało, że obok kawałków popowych czy arenbi pojawił się też rock, a Filipa i Sixpounderów poznało trochę ludzi, bo dobrze robią to co robią. A to, że Nergal gra black/death metal to nie znaczy, że nie jest w stanie odróżnić dobrego śpiewaka od słabego czy dobrać dobrego repertuaru pod danego wokalistę (co akurat, z małymi wyjątkami, robił bardzo dobrze). Przypomnę Ci, że Nergal jako jedyny walnął w guzik jak śpiewał Fleszar :) Z tego co wiem, to od technicznych spraw wokalnych tam była odrębna osoba. To, co zrobią dalej laureaci no to już inna bajka i tu ani Nergal ani Piasek nie pomoże, bo większość zależy od nich samych. To, że się pokazali na chwilę w telewizorni nic im nie gwarantuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego? Bo nie pozwoli mu na to wytwórnia, w której wygrał nagranie płyty, czego przykłady wśród innych zwycięzców rockowych pokazały. Mi też się podoba, że jest różnorodność wśród stylistyki prezentowanej przez uczestników,(nie samym metalem i pochodnymi człowiek żyje) ale bądźmy szczerzy, niby każda duszyczka ważna, bo to zawsze teoretycznie jedna więcej płyta/koszulka/przypinka/wejściówka na koncert więcej sprzedana i kaska dla muzyków, ale ile osób zainteresowanych tego typu graniem o jakim mówisz i jakie prezentują rockowi lżej, bądź mocniej wokaliści zasiada przed tego typu programami i zażarcie śledzi ich losy, albo ilu fanów muzyki popularnej nagle zostanie oczarowanych The Sixpounder, który tak tu wałkujemy? Pojedyncze jednostki, ale pomyśl też o mentalności środowisk, z których wywodzą się tego typu wokaliści, zwłaszcza w zawistnej Polsce. Na miejsce każdej osoby, której się spodoba, bardzo możliwe jest odejście dwóch, lubi więcej "zażartych" fanów, "bo zespół się sprzedał". A w końcowym rozliczeniu wolałbyś mieć jednego fana, zażartego, który będzie z Tobą, dopóki "się nie sprzedasz", czy Nowaka/Kowalską, którzy będą się ekscytować Tobą przez miesiąc, albo dwa doki się nie pojawi kolejna wylansowana przez show gwiazda? Nergal pewnie potrafi odróżnić marnego śpiewaka od dobrego, bo słuch ma, ale chodzi mi raczej o to, że oprócz swoich managerskich możliwości, o których wspomniałeś, a z których przydatnością może być różnie w związku z jednak różnymi światami, z których się wywodzą muzyk black/death i gwiazda show o śpiewaniu (jak już pisałem takich Sixpounderów raczej jest mniej niż więcej w globalnej skali programów)nie ma zbyt wiele takiej osobie do zaoferowania.Zmianę aranżacji?Od tego mają tam innych ludzi. Akompaniament? Patrz wyżej. Chociaż z drugiej strony, teraz się Adaś przycelebrycił, to w sumie różnie to może być.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja może nie znam się na tego typu muzyce, ale jak życie pokazało to zazwyczaj zwycięzcy takich programów w Polsce nie zdobywają jakieś popularności zwłaszcza jeśli to muzyką nie jest pop. Przykładem jest Krzysztof Zalewski, który wręcz zrobił miazgę z konkurencji śpiewając Ironów, i co z tego? W przypadku takiej muzy nie wystarczy wygrać program, trzeba się przebić przez konkurencję i zdobyć sympatyków.

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoje podejście wydaje mi się być takie : "nie jest dobrze, i tak nic się nie zmieni, więc nic z tym nie róbmy". To nie chodzi o tych zainteresowanych takim graniem (ja i Ty dawno już o The Sixpounder słyszeliśmy), tylko o kreowanie trendów. Obecność Nergala i rockowo/metalowych postaci niejako "oswaja" masową publiczność z tymi rzeczami. Pokazuje, że tak też można i to może być fajne. Moja ciotka po tym całym zamieszaniu wie co to "riff" i "growl". Może i większość takich słuchaczy to będą "pozerzy" (uwielbiam ten termin :D), a nie die-hard fani, ale czy słuchacze w latach 70-80 gdy w radiach leciało Pink Floyd i Yes to byli sami fani co by się dali pociąć za kapelę? Śmiem twierdzić że nie. Pasjonaci tacy jak Ty Kosa nie biorą się z programów telewizyjnych, a zagorzali fani zazwyczaj na początku byli tymi przypadkowymi. Czemu muszę wybierać między die-hardami a "przypadkowymi fanami"? Kapele mają i takich i takich. Ile ma die-hardów Coldplay a jak jest popularny? Oczywiście jak się chce być w niszy to się nie trzeba pchać do takich programów, tylko później są lamenty że rock jest pomijany w mediach a ludzie na koncerty nie przychodzą.
    A wracając do Nergala, to cały czas twierdzę, że ma więcej do zaoferowania niż Piasek czy Kayah. Nie chodziło mi o aranże, tylko o wybór repertuaru, w tym programie to juror wybierał kawałek dla wokalisty, a odpowiedni kawałek to duża część sukcesu. Posłuchaj sobie duetu tego typka co wygrał z etapu pojedynków. Kto by inny wykopał taki numer? Zarówno on jak i laska pokazali się ze świetnej strony. Zadaniem jurora nie jest nauczyć uczestników śpiewać, oni już to powinni umieć, on ma ocenić, skomentować, uwydatnić plusy i ukryć minusy. I nikt się nie czepiał tego co wygrał (Ukedże, przypomniało mi się) że mało eksperymentuje z wokalem bo postawił/li na power i to się sprawdziło.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgoda, z kreowaniem trendów. Fajnie, że przeciętny zjadacz chleba zetknie się też z czymś innym niż to co ciągle mu serwują trzyliterowe stacje radiowe. To nie tak, że ja uważam, że jest źle, że nie da się nic z tym zrobić, tylko skoro ma masową widownię ktoś oswajać z mocniejszym rockiem, to staje się jednocześnie ambasadorem także Ciebie i mnie. Nie wiem, jak dla Ciebie, ale ja z Panem Darskim kojarzony być nie chcę. Nie wiem też czy jest sens w porównywaniu rynku muzycznego w latach 60, czy 70 z obecnym, bo to lata świetlne różnicy.
    Co do Die-hardów, nie mówię, że trzeba wybierać, miedzy jednymi,czy "pozerami" (;]) tylko, że właśnie "fanatycy" lubią się czuć specjalnie dopieszczeni i traktowani z racji swojego przywiązania i bardzo łatwo ich zrazić próbami zyskania większej popularności, bo traci się wtedy łatkę kapeli, którą zna parę osób, a zatem tracą i na prestiżu Die -hardy, bo ich kapela, nie jest już tylko ich.A co do coldplay i im podobnych, to zdaje mi się, że nie doceniasz ich bazy fanowskiej, która zapewne jest niejednokrotnie bardziej hard niż nie jeden metalhead. Przynajmniej dopóki nie skończy 17 lat i nie znajdzie sobie faceta ;)
    I wcale nie zgodzę się z tym Nergal ma więcej do zaoferowania niż Piasek, czy Kayah. Nie na naszym rynku. Piasek na polskim rynku występuje już w ten czy inny sposób, od ładnych paru lat (jakkolwiek dziwne by to nie było przy jego nijakości) Kayah z kolei ma o ile się nie mylę własne wydawnictwo. I markę. Program się skończył i co teraz? Naczelny Diabolo nie będzie już mógł wybierać repertuaru swoim podopiecznym.Zakładam, że nie wszyscy, ale większość uczestników do programu przyszła licząc na pokazanie się i zaistnienie na rynku muzyki popularnej. Przecież nie zabierze Nergal Ukedże, czy tej niewiasty od niego z drużyny, która Ironów śpiewała w trasę po świecie z Behemoth, prawda? Poza tym tak po prawdzie, zauważ, że dyskutujemy ile dał zwycięzcy, czy też swoim podopiecznym Nergal, a dopiero teraz sobie przypomniałeś jak się zwycięzca programu nazywa. Nergal bardziej niż swoich uczestników promował siebie.

    OdpowiedzUsuń

KOSIŁAPKI © 2015. All Rights Reserved | Powered by-Blogger

Distributed By-Blogspot Templates | Designed by-Windroidclub