Najpierw może nagranie, żeby było wiadomo o czym mowa.
Jak już wspomniałem byłem zszokowany. W głowie mi się nie mieściło, że ludzie potrzebowali typka w bokserkach, żeby sobie uświadomić, że przez bardzo gęste sito należy przesiewać wszystko co widzi się na ekranie telewizorów, kiedy podawane są tak zwane fakty. I nie chodzi mi tu stricte o Fakty, ale też Wiadomości, Informacje i jak się tam na innych kanałach serwisy informacyjne nazywają. Może upadliśmy już tak nisko, że nic, co nie ma w sobie odrobiny nagości nie ma prawa zostać zauważone przez szerokie grono odbiorców?
Ale to nie koniec, bo z tego całego śmiesznego zamieszania płyną bardzo ciekawe i niestety smutne wnioski. Podniosły się głosy oburzonych tłumów, które nie mogą uwierzyć, że przedstawiony jako mieszkaniec New Jersey mężczyzna wcale nie był tam, gdzie podawano, że jest. Tym samym wszyscy Ci ludzie musieli zatem wierzyć, że albo TVN (ale w domyśle przyjmijmy, że wszystkie stacje) mają ogromne, szczegółowe bazy danych na temat osób mieszkających w Polsce, albo zanim nakręcą materiał pukają od drzwi do drzwi, czy też zaczepiają na ulicy przypadkowych przechodniów mając nadzieję, że następna zatrzymana osoba będzie pasowała do materiału, który właśnie kręcą. Wygląda na to, że nie przeszło im przez głowę, że jeśli materiał nie odnosi się, do specyficznego przypadku, konkretnego "Kowalskiego", to jeśli reporterzy starają się przekazać jakąś ogólną sprawę, to na ekranie ich odbiorników nie pokazuje się zapewne osoba odpowiadająca profilowi bohatera materiału. Pominę tu taki drobiazg jak prawdziwość podawanych faktów, ale powiedzmy sobie szczerze, czy w naprawdę jest tak bardzo istotne, czy "X" przedstawiony w materiale jako lekarz jest naprawdę lekarzem, jeśli z jego ust padają fakty? Czy lepiej może żeby "X" był prawdziwym lekarzem i opowiadał nie mające nic wspólnego z faktami dyrdymały?
Nie zrozumcie mnie źle, mam świadomość, że jest to delikatnie mówiąc mało etyczne, ale w tym przypadku cel uświęca środki. Dopóki przedstawiane są rzetelne informacje nie ma doprawdy znaczenie kto je podaje. I nie bronię tu TVN-u, tak samo jak nie broniłbym Polsat-u, Publicznej i każdej innej. Mówię tylko, że rozumiem mechanizm i nie mam nic przeciwko niemu. To znaczy nie miałbym, gdybym w ogóle oglądał te bzdury, które na najważniejsze materiały informacyjne wybierają stacje telewizyjne.
Tyle
Wpisujcie miasta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz