Jakież one piękne są w tych wszystkich familijnych filmach. Jakże szczęśliwe i wyczekiwane. Jakże sztuczne. Oto:
Dziesięć rzeczy, które mi trudno znieść w Świętach Bożego Narodzenia:
1. Kolędy.
Ja rozumiem, że to tylko raz do roku i takie tam, ale na litość boską! Ileż można słuchać tych samych dających się policzyć na palcach jednej ręki kawałków w różnych aranżacjach? Bo przecież z wszystkich okolicznościowych wałków wszelkie stacje radiowe, które to prześcigają się w świątecznych playlistach grają łącznie ze 4, góra 5. Jakby tego było mało, są one śpiewane w wywołujących konwulsje i wymioty aranżacjach, przez plejadę przebrzmiałych polskich gwiazd, których nikt już nie chce słuchać. Gdyby nie ZAIKSy od zaprzyjaźnionych i równie jak oni kreatywnych rozgłośni, to w trakcie Wigilii ci "artyści" okupowali miejsce dla zbłąkanego wędrowca przy naszych stołach.
2. Prezenty.
Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam prezenty. Dostawać. Niestety kupowanie prezentów, to już prawdziwe piekło. Nie żebym był jakimś sknerą, czy nie lubił dawać prezentów. Zgadzam się w 100% z tezą, że nie ma lepszego prezentu niż podarowanie komu czegoś, co sprawia mu radość. Problemem jest zazwyczaj fakt, że zbyt mnie ponosi wyobraźnia i kiedy przychodzi do realizacji moich pomysłów na prezenty okazuje się, że z różnorakich powodów nie są one możliwe do realizacji. Pomyślałby kto, że tak trudno znaleźć defekującego tęczą, latającego, jednorożca...
3. Świąteczna atmosfera.
W wspomnianych na wstępie filmach jest ona wręcz idylliczna. Niestety, kiedy w realnym życiu cały dzień się zasuwa z przygotowaniami z prędkością, której by pozazdrościł rozdający dzieciom na całym świecie w ciągu jednej nocy Św. Mikołaj, kiedy przychodzi czas zasiąść do stołu nie ma się już za bardzo siły, żeby nawet unieść w uśmiechu kąciki ust. Frustracja jest tym większa, że wszyscy oczekują radości godnej będących na mocnych psychotropach teletubisiów, a siły starcza co najwyżej na mającego dobry dzień, znanego z Kubusia Puchatka, Kłapouchego. A jeszcze robienie świątecznych zakupów? To jest dopiero piekło na ziemi. Powiecie "To wszystko można przecież przygotować wcześniej". Macie na to czas wcześniej? Zazdroszczę.
4. Opłatek.
Dzielenie się opłatkiem i składanie sobie życzeń. Wysłuchiwanie od członków rodziny nie tego, co Tobie życzą, ale czego sobie odnośnie Ciebie życzą. I to podczas, kiedy na stole już powoli stygnie kolacja, podczas, gdy Ty nie miałeś czasu cały dzień nic zjeść, bo ją przygotowywałeś. A tak, jak już o tym.
5. Tony żarcia.
Niby człowiek nie w buszu chowany i zazwyczaj nie musi się martwić zanadto o to, że nie będzie czego do garnka włożyć, ale jak się widzi suto zastawiony stół mało kto jest w stanie zachować trzeźwy rozum. Odzywają się w nas najprymitywniejsze instynkty, każące zrobić zapasy na dłużej. Wszak jest zima, zaraz czas hibernacji i nie wiadomo kiedy znów trafi się okazja, żeby zatopić zęby w 4 rodzajach sernika. A potem pojawiają się problemy natury logistycznej, jak doturlać się do łózka od stołu nie zahaczając po drodze o żadnego z innych biesiadników borykających się z podobnym problemem i uniknąć utknięcia wspólnie w którejś futrynie.
6. Spotkanie z rodziną.
Rodzina fajna sprawa, ale jak wiadomo nie wybiera się jej i dobrze z nią wychodzi tylko na zdjęciu. Cóż za wspaniałym sposobem spełniania wolnego czasu jest pozwolenie na zaplanowanie Ci życia i udzielanie rad, przez krewnych, którzy widzieli Cię ostatni raz...rok temu, przy okazji poprzednich świąt i tak wspaniale Cię znają, że wiedzą, co dla Ciebie najlepsze. W końcu to dla Twojego dobra, no i jak już wspomnieli o tym i owym, przy okazji składania życzeń, żal byłoby, żeby nie udzielili jeszcze rad, mogących Ci pomóc je spełnić. A jeszcze jak się okaże ile wspólnych tematów...brakuje Ci do nawiązania dłuższej rozmowy z nie widzianym od nastu miesięcy stryjecznym kuzynem robi się naprawdę interesująco.
7. Podróże małe i duże.
Rzadko się zdarza, żeby wszyscy członkowie rodziny mieszkali w jednej miejscowości, bądź chociażby w bezpośrednim swoim sąsiedztwie. Zwykle trzeba się tułać w trakcie tych kilku cennych wolnych dni po całej mapie odwiedzając coraz to bardziej "egzotyczne" w ciągu reszty roku zakamarki. A tam już czekają na Ciebie z opłatkiem i radami krewni. Jak jeszcze pomyśleć, żeby można faktycznie te parę dni spędzić nie w trasie, a na odpoczynku...
8. Rozczarowania.
Tu można wpisać w zasadzie wszytko, co może pójść nie tak. Zaczynając od oczekiwań odnośnie atmosfery, a na za słonym barszczu kończąc. Zwykle jest to jednak źle trafiony prezent w typie nieśmiertelnych skarpetek, od tego kto zapewne nie zdołał na czas załatwić defekującego tęczą, latającego jednorożca. W końcu to "jedyny taki czas w roku", taki "wyjątkowy" i "wspaniały" i zwyczajnie nie ma prawa nie być niezwyczajny.
9. Pasterka.
Tu można wpisać w zasadzie wszytko, co może pójść nie tak. Zaczynając od oczekiwań odnośnie atmosfery, a na za słonym barszczu kończąc. Zwykle jest to jednak źle trafiony prezent w typie nieśmiertelnych skarpetek, od tego kto zapewne nie zdołał na czas załatwić defekującego tęczą, latającego jednorożca. W końcu to "jedyny taki czas w roku", taki "wyjątkowy" i "wspaniały" i zwyczajnie nie ma prawa nie być niezwyczajny.
9. Pasterka.
To jest po prostu skandal, żeby w Święta ludzie zamiast w kościele tłoczyli się w jedynych otwartych w tym czasie sklepach oferujących alkohol! Czy oni myślą, że ja nie mam nic ciekawszego do roboty niż czekanie pół godziny czasu do kasy, żeby sobie kupić parę marnych browarów?
10. Za krótko trwają.
Pewnie, to wszystko sprawia, że szlag Cię trafia, kiedy trwają Święta, ale już ostatniego dnia ich trwania mało kto nie rzuci wytartą jak śpiewki o szybko straconej bramce, która ustawiła spotkanie, frazą "Święta, święta i po świętach". Przeżarci zmęczeni podróżami, ale już ubrani w nowe skarpy zastanawiamy się jak jednak fajnie było się przejechać, żeby móc zobaczyć dawno nie widzianych ludzi i z ironicznym uśmiechem złożyć im równie nieadekwatne życzenia, a potem idąc za ciosem celnie zauważać co mogliby poprawić, aby je spełnić. Atmosfera nie była może i taka jak w TV, ale do diaska, nic nie jest takie jak w TV! A że barszcz był za słony? Co z tego, jak jego smak chwilę potem udało się zabić sernikiem.
A nawet jeśli nie, to i tak to jest to lepszy sposób spędzania czasu niż siedzenie w pracy. A zaraz jeszcze nowy rok...ale to już zupełnie inna bajka
Wpisujcie miasta
I Wesołych Świąt!
Wpisujcie miasta
I Wesołych Świąt!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz