Podobno kryzys wieku średniego to nic przyjemnego. Podobno każdy przeżywa go na swój sposób i jest to tak indywidualna kwestia jak dobór płatków śniadaniowych. Nie sposób jednak nie zauważyć, że jest jedna grupa ludzi wśród, których ten okres przebiega nadzwyczaj podobnie. Mowa oczywiście o Krzysztofach. Dla ułatwienia sobie dywagowania uznajmy za granicę, po której nachodzi wiek średni dzień 40 urodzin naszych Krzysztofów. Bohaterów będzie trzech. Zacznijmy od najbardziej znanego z bohaterów tego tekstu - monsieur Kolumba. Ten zapewne bardzo sympatyczny do pewnego czasu obywatel Genui w roku 1492, po osiągnięciu wieku lat 41 postawił swoje nogi na terenach obecnie znanych jako Ameryka Północna. Już pal licho fakt, że konsekwencją jego potrzeby udowadniania sobie bóg wie czego, jest plujące na cały świat bezwartościową popkulturową papką, oraz "siłami stabilizacyjnymi" i "demokracją" USA. Zapytajcie się Rdzennych Mieszkańców Ameryki Północnej co myślą o pojawieniu się u nich Krzysia K. i tego konsekwencjach. Oczywiście jeśli uda Wam się jeszcze jakichś znaleźć.
Dalej mamy naszego swojskiego celebryta Krzysia "prowadzę wszystko w telewizji ze słońcem" Ibisza. O tym jak nasz Krzyś się wstecznie starzeje rozpisują się wszystkie opiniotwórcze media w Polsce. Oczywiście te, które kształtują opinię w kręgach czytelniczych takich tytułów jak Super Express czy Fakt. Ostatnimi Krzyś zresztą nie ogranicza się tylko do prowadzenia każdego teleturnieju, gali i programu w stacji ze słońcem. O nie, to już dla Krzysia za mało. Teraz rozpoczął ekspansję na wszystkie inne media. Pokazuje się to tu, to tam, ciągle chwaląc swój nowy, zdrowy i jakże szczęśliwy tryb życia. Siłownia, dieta, solarium, operacje plastyczne, nie wspominając przecież o pracy i "byciu" w różnych ważnych miejscach, w których warto się pokazać. To wszystko musi pochłaniać dużo czasu, aż dziw, że nasz bohater znajduje czas dla rodziny. O ile znajduje. Spytała go zresztą o to pewna Pani Redaktor. Krzyś odpowiedział rezolutnie, że skoro on jest szczęśliwy to i jego rodzina zapewne musi być szczęśliwa, nawet jeśli musi pogodzić się z rzadszym oglądaniem jego odmłodzonego lica. W gruncie rzeczy ma sens prawda?
Na koniec zostawiłem sobie gagatka, który mnie zainspirował do napisania tego tekstu. Znacie takie grupy muzyczne jak: Soundgarden, czy Audioslave? Tak, chodzi o Cornell-a. Nie tak dawno grungowy Krzyś zapragnął zmiany swojego image. Zdecydował się opuścić tabuny swoich smutnych, mrocznych i niezrozumianych nastoletnich fanek, dla których był bożyszczem i spróbować szczęścia wśród ich rówieśniczek o "różowym" usposobieniu. Wszyscy, którzy mieli kiedykolwiek okazję obejrzeć na,kiedyś muzycznej, telewizji program "My sweet sixteen" nie mogą się mu dziwić. Potencjał konsumencki na pewno te młode dziewczyny (użycie w tym miejscu słowa "damy" wydawało mi się niewybaczalnym nadużyciem) organizujące swoje urodziny w tym programie mają nieporównywalnie większy. Co więc zrobił Krzysiu? Udał się do miłościwie nam panującego Midasa muzyki pop - Timbalanda w celu nagrania płyty, która na nowo zdefiniowałaby jego miejsce na muzycznym rynku. Niestety nie udało się. Starzy fani, w tym niżej podpisany, mówiąc najdelikatniej byli dalecy od zachwytu nad nowym wydawnictwem Krzysia C., a i nowych fanów nie zyskał. Okazało się, że Cornell jest trochę za stary żeby konkurować z Timberlake-ami tego świata i został ze swoim "Scream" na ziemi niczyjej. Można by co prawda uznać mój wywód na temat Cornell-a za czyste domysły, ale w takim razie dlaczego zdecydował się w tym roku na reaktywację Soundgarden skoro wcześniej wielokrotnie się zarzekał, że niczego takiego nie planuje? Prawda?
I to by było na tyle. Zapewne jest jeszcze wiele przykładów na to, że coś nie tak z tymi Krzysztofami. Zapewne jest też jeden albo dwa wyjątki od reguły. Pomyślcie jednak rodzice przy nadawaniu swoim pociechom imion zanim sprowadzicie na świat kolejnego Krzysztofa. No chyba, że alternatywą dla Krzysia jest Kazimierz...
św. Krzysztof od szczotki!
OdpowiedzUsuń1. Kosa - zabiłeś mnie, upadam!!!! Daje do myślenia w moim przypadku, hehehe ... na szczęście jam NIE Krzysztof :D
OdpowiedzUsuń2. A Vadziu słucha Prząśniczek ;P
Vadziu Prząśniczek nie tylko słucha ;]
OdpowiedzUsuńA ja muszę czym prędzej wyemigrować gdziekolwiek, by nie dosięgła mnie 40stka, zrodzonego z mych staruszków osobnika... Łooo aż strach się bać!
a dajmy na to kojarzysz, bo mi sie skojarzylo w tym tekscie o krzyszofach, niegdysiejszego Idola nastolatek Krzysztofa Zalewskiego? Tak, dokladnie tego takiego z piorami co wygral idola. No wiec wyobraz sobie, ze on teraz w Hey gra... na klawiszach! Do tego udziela sie w chorkach i w kompozycjach. Tak wiem - nowa plyta do Ciebie nie przemawia, ale rzec trzeba, ze chlopak niezle ewoluowal... i wlosow juz nie ma takich dlugich...
OdpowiedzUsuńjakby tak zamienic krzysztof na adrian to wypisz wymaluj tez pasuje
OdpowiedzUsuńCo do Krzysia Zalewskiego: http://www.flickr.com/photos/miloszhabura/4134739442/ Aż trudno uwierzyć, że to ten sam chłopak z długimi piórami, którego wielkim idolem był piejący nieznośnie Dickinson. Pamiętam, jak na którymś Dniu Kotana wyskoczył w pomarańczowych spodniach i zaśpiewał funkowy kawałek. Gdyby nie głos, to bym go nie poznała... Faktycznie, coś z tymi Krzyśkami nie halo. Ale z Adrianami wcale nie lepiej ;P
OdpowiedzUsuńO Zalewskim zdaje się na gadu rozmawialiśmy. Tylko potwierdza mojątorię, bo jak teraz takie ma chłopak problemy, to co dopiero później będzie? :]A co Wy się Adrianów czepiacie? Ilu znacie, żeby móc wyodrębnić jakąś sensowną grupę porównawczą? :] Ja sam kojażę 2, no góra 3.
OdpowiedzUsuńdwoch
OdpowiedzUsuńjeden to autor tego blogaska a drugi to swiety adrian z canterbury, ktory byl mnichem pod neapolem, dodam ze byl wyszkolony w mowie i pismie
w porownaniu wypadasz blado
Ja osobiście kojarzę trzech,a znam dwóch. Ten, którego kojarzę gra w Iron Maiden, a Ci których znam odpowiednio w Lipali i Totentanz. Fakt. Coś z nami nie tak :]
OdpowiedzUsuńno wiec wlasnie ja tego z Ironow tez kojarze, znam jeszcze jednego nie halo za bardzo :P i jeszcze jeden aktor taki byl :P a i taki pseudo-rockowy zespol mlodziezowy spiewal o takim jednym Adrianie :P
OdpowiedzUsuńa co do Zalewskiego to no wlasnie nie bylam pewna, czy o nim gadalismy czy nie :P Mam ostatnio zacmienia. I tez kojarze ze go widzialam, jak spiewa ciagle pada w taki dosc specyficznie funkowy sposob. i tak to jest z ta mlodzieza, co to nosi dlugie wlosy i slucha Ironow - predzej czy pozniej obcinaja wlosy i wyrastaja z mordodarcia..